Świetlicki skupiony na chwilach, momentach i własnym ironicznym do wszystkiego stosunku. Świetlicki lapidarny, używający słów oszczędnie, bez ucieczek w skomplikowane metafory. Świetlicki coraz bardziej dosadny i nawiązujący do polityki, co w oczach wielu go dyskredytuje - tak jakby poeta musiał udawać, że jest ponad to. Świetlicki świadomy etapu życia, na jakim się znajduje, ale z deklaracją, że to jeszcze nie koniec: "Bo jeszcze cykl depresji trzeba przecież odbyć/i kolejne euforie". Niezmiennie mam jakiś ukryty głód tej poezji i choćby w głowie został tylko jeden wers to wiem, że warto.
za rozbudzenie na nowo ochotki na czytanie, za połknięcie w jeden weekend tylu stron, ilu dawno nie przeczytałam przez miesiąc, za dziesiątki zagiętych stron i za setki podkreślonych zdań, za wkurwiający wręcz profesjonalizm księżyka, za wieczny urok świetlickiego i za ich wspólną "nieprzysiadalność" bardzo jestem wdzięczna pomylonej nocy księgarń, z której wyszłam szybko, ale z jaką książką!!!